Tytułowi kolaboranci to polscy
aktorzy, którzy mimo zakazu
państwa podziemnego i Związku
Artystów Scen Polskich
w czasach okupacji niemieckiej
występowali na deskach teatru.
Choć akcja dzieje się w czasie wojny, to wiele poruszanych w spektaklu wątków aktualnych jest do dzisiaj. - Staramy się nie oceniać tych osób, zostawiamy to widzom. Mówiąc to, mam świadomość czasów, w których żyjemy, gdy tak silne są podziały i duża skłonność do piętnowania ludzi, naznaczania ich, chociażby słowo "kolaborant" dość popularne jest w ostatnim czasie w polskiej polityce - zaznacza Piotr Ratajczak, reżyser spektaklu. - Motywacje były bardzo różne. Czasem aktorzy brali udział dla sławy, dla pieniędzy, ale czasem ktoś miał rodzinę w Auschwitz, otrzymał warunek, że ma występować, więc godził się na współpracę, żeby kogoś uratować. Tych postaw jest bardzo dużo - tłumaczy Ratajczak. Sam spektakl ma formę rewii. - Aktorzy "wyklęci", którzy nie mogą występować, bo zdradzili, powołują teatrzyk objazdowy, trochę żenujący, trochę nieudany i z tym teatrzykiem jeżdżą po całym regionie, żeby opowiedzieć o sobie i us