Na deski teatru lalek wraca zespół obsypanej nagrodami "Iwony, księżniczki Burgunda". Artyści biorą się za przemoc. "Nie płacz, Anno" to spektakl dla dorosłych widzów.
Ale każdy, kto po temacie przemocy spodziewałby się obrazu wojen, krwi i makabry, może się tylko zdziwić. Przemoc w tym spektaklu ma postać codziennych podłości, kulturowych stereotypów i kompleksów przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Może się dziać zawsze i wszędzie. W każdej rodzinie. - Nie chcemy mówić o czymś, co jest daleko. Przemoc, nieważne, w jakim miejscu się odbywa i jakie przybiera rozmiary, zawsze jest jedna, zawsze zła. I doświadcza jej każdy - mówi Marian Pecko, reżyser spektaklu. Mimo to bohaterkami sztuki są przede wszystkim kobiety. To one doświadczają przemocy i one zatruwają nią swoje córki. Płeć w sztuce Juliusa Meinholmajest stygmatem. "Jesteś kroplą z wielkiej Izy" - powie do swojej maleńkiej córki główna bohaterka. Ta sama, która wcześniej wygłosi ze sceny: "Najgorsze, co może się stać kobiecie, to kiedy jest przekonana, że ma swój własny pogląd". Ta sama, która żyje w toksycznym uzależnieniu od męża. -