"Orfeusz w piekle" Jacquesa Offenbacha w reż. Marii Sartovej w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej.
"Orfeusz w piekle" w Operze Bałtyckiej jest zaskakujący i antypodyczny. Przebieg jest zgodny z librettem, ale większość realizatorów, z reżyserką Marią Sartovą na czele, zatańczyła z urokliwą ramotką, dopisując dygresje w poszukiwaniu sposobu na zdobycie zainteresowania u widza, który niekoniecznie jest operetkolubem. Uważny obserwator z uśmiechem rozpozna niebanalnych uczestników w scenicznym tłumie piekielnych postaci. Identyfikujemy bez problemów m.in. Hannibala Lectera i Miss Peru (zaskakujące nawiązanie do coming outu podczas wyborów w Limie). Jarosław Staniek po raz kolejny udowodnił, że źródło jego pomysłów choreograficznych wydaje się być niewyczerpane, ale oczekujący kankana w czerwonych majtkach i w erotycznych szpagatach mogą się poczuć zawiedzeni. W zamian dostali jeszcze bardziej akrobatyczny erotyzm w czarnych kostiumach, ale czy chwyciło jak przy klasycznych fikołkach? Górą w opowieści i na scenie były zdecydowanie panie. Ni