Twórczość autora "Ferdydurke" wymaga pewnego wysiłku intelektualnego - mówi w Rzeczpospolitej Zbigniew Rybka, dyrektor Teatru Powszechnego w Radomiu i szef XII Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego.
Rz: Kiedy Wojciech Kępczyński jako dyrektor Teatru Powszechnego w Radomiu powołał w 1993 roku Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski liczył, że impreza potrwa trzy, cztery lata. A tu już dwunasta edycja... Zbigniew Rybka: Rzeczywiście rozpoczęło się wszystko ze sporym rozmachem, ale - śledząc późniejsze losy tego festiwalu - trudno oprzeć się wrażeniu, że z biegiem czasu ten festiwal stał się problemem dla kolejnych dyrekcji. Były różne niezrozumiałe posunięcia. Jedną z edycji rozpoczęto np. inscenizacją "W małym dworku" Witkacego. A ja obejmując dyrekcję radomskiego teatru, nie miałem wątpliwości, że ta impreza może i powinna być wizytówką Radomia. Nowoczesna technika, internet pozwalają patrzeć na dziedzictwo i recepcję Gombrowicza w wymiarze nie polskim, a światowym. I taką właśnie perspektywę staramy się nadać temu festiwalowi. W festiwalu wezmą udział cztery teatry zagraniczne oraz siedem polskich- z Łodzi, Warszawy, Torunia