Popularny wśród miłośników opery portal OperaWire opublikował w sierpniu listę 10 oper, które trzeba zobaczyć do końca 2019 r. To m.in. "Tosca" w Teatro alla Scala w Mediolanie, "II Pirata" w Teatro Real w Madrycie czy "Orlando" w Staatsoper w Wiedniu. Numerem 1 na tej liście była jednak "Halka" Stanisława Moniuszki w Theater an der Wien - pisze Beata Dżon-Ozimek w tygodniku Przegląd.
Nic dziwnego, że austriacka premiera opery w reżyserii Mariusza Trelińskiego 15 grudnia i kolejne przedstawienia były wyprzedane na wiele tygodni naprzód, zwłaszcza że szykowali się na tę realizację melomani w Polsce. Ostatnie przedstawienie odbędzie się w sylwestra. Tygodniki, dzienniki, pisma muzyczne, a nawet tabloidy przygotowywały austriacką publiczność do spotkania z polską operą narodową. Przy okazji dając krótką lekcję historii i rozbiorów Polski, wspominając czasem o roli władczyni Marii Teresy, o strukturze polskiego społeczeństwa i o znaczeniach ukrytych w dziele Moniuszki. Pojawiło się zaciekawienie jego muzyką, dotąd w Austrii nieobecną, "pełną słowiańskiej melancholii", jak pisano. Bardzo pomogła też obsada: ukochany w Austrii tenor Piotr Beczała jako Jontek oraz Tomasz Konieczny, także ulubieniec publiczności wiedeńskiej Staatsoper, jako Janusz. Czekano również na realizację Mariusza Trelińskiego, ubiegłorocznego laureata