Wichura Historii, która jest główną silą napędową akcji w sztuce Gombrowicza, do Teatru Jaracza nie dotarta. A może się mylę? Może wiatr wieje teraz w przeciwną stronę? W latach sześćdziesiątych, kiedy Gombrowicz pisał swoją "Operetkę", świat byt widownią rewolucji cywilizacyjnej, przemian obyczajowych i społecznych. Gombrowiczowskie przeciwstawienie "nagości" i "stroju" mogło dźwięczeć żywo na tle nadciągającej fali wołania młodych hippisów i dzieci-kwiatów (a wkrótce potem - zbuntowanych studentów na uczelniach Europy i Ameryki) o naprawę społeczeństwa, o odrzucenie zmurszałych norm zmęczonej starej cywilizacji, żądania "prawdy" (cokolwiek przez to rozumiano), i "szczerości" (czymkolwiek by ona była). Wtłoczenie tych idei w sklerotyczną - choć wciąż jeszcze żywą - formę teatru z całkiem innego świata, formę będącą kwintesencją idiotyzmu i złego smaku, było więc prowokacją oczywistą. Było, minęł
Tytuł oryginalny
Operetkowa Operetka
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Warmii i Mazur nr 99