"Wielka księżna Gerolstein" Jacques'a Offenbacha w reż. Piotra Bikonta w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Jeśli ktoś uważa, że operetkowe libretta to same absurdy, już na wstępie dowie się, że w armii możliwe jest wszystko, tylko trzeba się podobać odpowiedniej osobie. Tak było z Frycem, którego wśród żołnierzy wypatrzyła tytułowa "Wielka księżna Gerolstein" i awansowała z szeregowca na generała. Bywalcy Teatru Muzycznego od dawna dopominali się wystawnej operetki i właśnie na afisz weszła kompozycja Jacąuesa Offenbacha. Realizatorzy zaznaczają,że to polska prapremiera utworu (borykał się z cenzurą), powstałego na Wielką Wystawę Światową w Paryżu w 1867 roku, uznanego za satyrę na militarne zapędy władców różnej maści. Na łódzkiej scenie libretto, w nowym przekładzie Andrzeja Ozgi, przenosi niestety stary język z inwektywami z gatunku: do kroćset beczek ogórków... Obsada realizatorska mocna, tyle że trudno się oprzeć wrażeniu, że każdy działał sam, a pomysły i koncepcje na scenie nie zawsze się spotykały. Sprawująca kierowni