"Eugeniusz Oniegin" w reż. Michała Znanieckiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Adam Olaf Gibowski w Gazecie Wyborczej - Poznań.
Zapowiedzi były szumne i wielce obiecujące: łączenie tradycji z nowoczesnością, konsekwentna narracja reżyserska, wielcy artyści. Tymczasem sobotnia premiera "Eugeniusza Oniegina" w reżyserii Michała Znanieckiego okazała się muzyczną porażką i teatralnym kuriozum. Od początku do końca spektakl jest nieczytelny i przeładowany pomysłami, a postaciom brak wyrazistości. Można odnieść wrażenie, że w gąszczu rozwiązań i pomysłów zabrakło tego kluczowego, który zbudowałby całą akcję i nadał spójności wszystkiemu, co dzieje się na scenie. Śpiewacy nie bardzo wiedzą, jak ugryźć graną przez siebie postać. Leński, przyjaciel Oniegina i narzeczony Olgi, biega bez celu z kąta w kąt. Tatiana snuje się bokami, obecni na balu goście stoją nieruchomo jak świeczki w lichtarzach. Łarina, matka Tatiany i Olgi, zachowuje się jak niezrównoważona, pogrążona w demencji pensjonariuszka domu opieki. W pierwszym akcie raz płacze, raz się śmieje. Raz