"Kraina uśmiechu" Ostaszkiewicza to operetka odmieniona po postmodernistycznym liftingu, naszpikowana nowoczesnymi efektami teatralnymi, prowokująca i mrugająca okiem - ale jednak ciągle operetka.
Książeczka z programem najnowszej premiery Teatru Muzycznego "Capitol" to - nie licząc okładki - osiem stron, na których zmieściły się dwa zdjęcia, streszczenie fabuły, lista realizatorów i wykonawców oraz kilka biogramów. Za ten wydawniczy wyczyn teatr życzy sobie 18 zł. Następne żarty zaserwowane widzom czwartkowej premiery na szczęście były bardziej śmieszne. Realizatorzy spektaklu w Capitolu eksperymentują. Z treścią - bo, reżyser i autorzy nowego przekładu libretta sporo do oryginału dopisali, trochę też z niego ujęli. Nie zawsze szczęśliwie, ale nie bez sensu, choć pogłębionej refleksji o feminizmie, walce płci i różnicach kulturowych raczej bym się tutaj nie doszukiwał. I z formą - bo w każdym akcie zmieniają perspektywę, z której opowiadają dramatyczne losy Lizy i Su Czonga. Bo salonowy balecik zamieniają w obyczajową prowokację, bo humorystyczną scenę umieszczają w nieoczekiwanym kontekście, a scenę tragiczną biorą w c