"Hrabina Marica" w reż. Daniela Kustosika w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Pitoluchów nie mieści się na mapie, lecz w duszach. Ale ma swój teatr. Jest nim łódzki Teatr Wielki. "Hrabina Marica" jest wyrafinowaną okazją, by dwie i pół godziny podziwiać imponujący strop sali Teatru Wielkiego. Gdy scenę oświetlają różnobarwne reflektory, na monumentalnych betonowych kasetonach kładą się fascynujące cienie. Lepiej nie opuszczać wzroku. Choć radosne kuplety Emmericha Kalmana przekonują "Ach, jedź do Varasdin", z trudem przychodzi powstrzymanie się od podróży do Rygi. Scenografka Anna Bobrowska-Ekiert zaprosiła do wspólnej zabawy wszystkie kolory na raz, z tyłu zaaranżowała leśną pieczarę z pasków bibuły, z przodu - biblioteczkę z książek o złotych grzbietach, a pod sufitem zawiesiła kule sztucznych róż. W oazie słodyczy reżyser Daniel Kustosik kazał śpiewakom w rolach księżnych, hrabin i baronów brzdąkać na białym fortepianie Beethovenowskie "Dla Elizy" i pląsać cygańskie tańce (by odwrócić uwagę o