"Operetka" Gombrowicza wydana w znakomitej serii "Kocham Teatr" uzmysławia, jak bardzo w naszym teatrze brakuje kogoś takiego jak Jerzy Grzegorzewski. Niezwykły spektakl z popisowymi kreacjami Ignacego Gogolewskiego (Szarm) i Igora Przegrodzkiego (Himalaj) jest unikatowym zapisem charakterystycznego stylu Grzegorzewskiego: alchemika teatru, który z schulzowskiej rupieciami marzeń wyjmował takie bibeloty, które budowały pełną, sceniczną tożsamość. Nie do podrobienia. W zmysłowej, rozwydrzonej i ognistej adaptacji "Operetki", Grzegorzewski jest mędrcem. Pokazuje przedrewolucyjny szał starych ciał, który za chwilę zostanie zmasakrowany przez młodość. Pozbawioną niewinności, rozpustną i chorobliwą. Jak Albertynka. Tytułowa operetka jest stanem ducha. Tańczymy, śpiewamy, bajdurzymy - czekając na cud. Na zbawcę, proroka, a może prezydenta... Ale wyśniony i wymarzony mistrz Fior (dobry Wojciech Malajkat) okaże się bezwolnym manekinem. Kiedy ekran ciemnieje,
Tytuł oryginalny
"Operetka" Gombrowicza wydana
Źródło:
Materiał nadesłany
machina nr 20