W słupskim teatrze słyszałam dowcip, jakoby przychodzili ludzie po bilety na przedstawienie "Operetki" Gombrowicza i pytali: powiedźcie chociaż, jaki tytuł ma ta operetka! Może to dowcip, ale może i prawda. W końcu nieżyjący dziś autor "Ferdydurke", powieści, która tyle polemik wzbudziła w międzywojennym dwudziestoleciu, nie był prezentowany ani przez Bałtycki Teatr Dramatyczny, ani też teatry, które odwiedzały Środkowe Wybrzeże. Przyznaję też, że umieszczenie w repertuarze Państwowego Teatru Muzycznego w Słupsku właśnie Gombrowiczowskiej "Operetki", przypisywałam w jakimś stopniu cechom przekory, jakie drzemią w każdym człowieku i od których nie jest chyba wolny Maciej Prus. Bo skoro ma to być teatr muzyczny, a opinia powszechna wiąże ten rodzaj teatru z operetką, macie zatem "Operetkę"! Z drugiej jednak strony, chociaż nie należę do wielbicieli Gombrowicza, przyznać muszę, że w "Operetce" rasowy reżyser znajduje dla siebie znakomite po
Tytuł oryginalny
"Operetka"
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Pomorza nr 272