EN

3.12.2001 Wersja do druku

Operetka

Ale... jak tu nadziać marionetkową pustotę operetkową dramatem? Zamknąć w operetce pewną pasję, pewien dramat pewien patos, nie naruszając jej świętej głupoty - oto kłopot niemały. Monumentalny idiotyzm operetkowy idący w parze z monumentalnym patosem dziejowym - maska operetki, za którą krwawi śmiesznym bólem wykrzywione ludzkości oblicze - to byłaby chyba najlepsza inscenizacja "Operetki" w teatrze.

Pisał w komentarzu do tej jednej z trzech ukończonych, wydanej w 1966 roku sztuki Witold Gombrowicz. Jaka jest inscenizacja Grzegorzewskiego? Jak wszystkie jego prace - autorska i nie bardzo wierna tekstowi, ale gdy wziąć pod uwagę powyższe - chyba jednak wierna intencjom. Postaci, w kreacjach najznakomitszych aktorów, nie obsadził reżyser zgodnie z didaskaliami, część ze scen ominął, niektóre rozbudował. Ustalił też inaczej, niż przywykliśmy, akcenty, odwrócił nieco znaczenia. Operetkową pustotę nadział najpierw groteską, by z czasem osiągnąć prawdziwy dramat. Zamknął w niej więcej litości, przeczucia nadciągającej katastrofy. Żałosna starość i impotencja uwodzących Albertynkę, gorączkowa, prowincjonalno-snobistyczna atmosfera na zamku księcia Himalaj, śmieszna słabość postaci, żałosna świadomość bezsilności. Te oznaki mijającej epoki, świata odchodzącego, którego ślady zmiecie do szczętu Rewolucja, drzemią tu od początku p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Operetka

Źródło:

Materiał nadesłany

Antena nr 49

Autor:

kz

Data:

03.12.2001

Realizacje repertuarowe