- Młodego widza nie przyciągniemy koturnowymi przedstawieniami Mozarta czy też "po bożemu" zrealizowanym spektaklem "Madame Butterfly" - mówi reżyser Paweł Orski, który przygotowuje w Cieszynie inscenizację "Toski" Giacomo Pucciniego, na sobotnią inaugurację festiwalu Viva il canto.
Marcin Mońka: Jak to się stało, że festiwal Viva il canto realizuje własne spektakle? Paweł Orski [na zdjęciu], reżyser, dyrektor programowy festiwalu: Zapraszanie przedstawień na festiwal to pójście na łatwiznę. Oczywiście moglibyśmy sprowadzać spektakle, choć wiąże się to z bardzo dużymi kosztami. Poza tym produkcje obecne na polskich scenach to albo duże przedstawienia, trudne do przeniesienia, albo też dzieła, które są tradycyjnymi ramotami, i jako takie w ogóle mnie nie interesują. Własne realizacje to także chęć udowodnienia, że można zrobić spektakl bez wielkich pieniędzy, tworząc przy okazji zupełnie nową jakość. Zeszłoroczny "Trubadur" był zaskoczeniem. Bardzo uwspółcześniliście dzieło Verdiego. Podobny los czeka "Toscę", którą zobaczymy w sobotę? - Operę trzeba uatrakcyjniać. Młodych nie przyciągniemy koturnowymi przedstawieniami Mozarta czy też "po bożemu" zrealizowanym spektaklem "Madame Butterfly". Musim