Pozycje repertuarowe dla dzieci i młodzieży powinny być obowiązkowe w każdym teatrze operowym. Kłopot tylko w tym, że działania edukacyjne i popularyzatorskie, które mają doprowadzić do naturalnej zmiany w sztafecie pokoleń, są trudne w realizacji - pisze Daniel Cichy po obejrzeniu spektaklu "Opera b/o" w Operze Krakowskiej.
Pozycje repertuarowe dla dzieci i młodzieży powinny być obowiązkowe w każdym teatrze operowym. Nie tylko po to, by uatrakcyjnić ofertę kulturalną instytucji, rozbudować ją gatunkowo, skierować do jak najszerszego grona odbiorców. Nade wszystko chodzi o życie teatru, o jego przetrwanie w ścisłym sensie, o ustabilizowaną przyszłość. Kłopot tylko w tym, że działania edukacyjne i popularyzatorskie, które mają doprowadzić do naturalnej zmiany w sztafecie pokoleń, są trudne w realizacji. Nie jest wszak łatwo zarazić miłością do opery zwłaszcza dzieci, które przywykły do migotliwych bodźców wizualno-akustycznych, a nie doświadczyły domowych rytuałów muzycznych. Z tym większym staraniem i ostrożnością należy podejść do przygotowania spektaklu dla dzieci i młodzieży, ze świadomością powagi sytuacji pokazać młodym gościom bogactwo teatru muzycznego i jego aktualność, przystawalność do współczesnej wrażliwości. Tego właśnie zabrak