Na drugim przedstawieniu "Opery za trzy grosze" w Teatrze Nowym w Poznaniu doszło do zabawnego i charakterystycznego zarazem incydentu: jeden z widzów, dostrzegłszy okupowane przez żebraków i dziwki foyer teatru, zadzwonił na milicję, by donieść o inwazji "marginesu społecznego" na przybytek sztuki. Milicja zareagowała właściwie. Zjawiła się migiem. Zatem początek mógłby się okazać nieco inny od zaplanowanego. Na szczęście aktorzy zdążyli w tym czasie przejść na scenę i podjęli właściwe role, nie strasząc przychodzących do teatru widzów zamiarem natychmiastowego wciągania ich do gry. Przypadek ten, jak sądzę, wiele mówi nie tylko o widzach. Jest znamienny również dla propozycji Teatru Nowego. Teren gry został poszerzony o foyer, "akcja" zaczyna się w momencie wejścia widzów do teatru, ludzie Peachuma dobrze obstawiają drzwi, są dostatecznie natrętni, demonstrują swoje kalectwo tak natarczywie, że w puszkach pojawia się coraz więcej gro
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 11