EN

14.10.2013 Wersja do druku

Opera w terenie

Pytałem moich studentów, czy byli kiedyś w operze. Zwykle odpowiadali przecząco. Dlaczego? - pyta Piotr Urbański w Tygodniku Powszechnym.

Niewątpliwie dlatego, że nikt im tego nie zaproponował. Ani szkoła, ani dom nie wzbudziły w nich takiej potrzeby; sami zaś nie mieli przekonania, że warto. Tymczasem przychodzili do mnie na zajęcia poświęcone arcydziełom teatru operowego, na wykład o współczesnych inscenizacjach operowych - choć nawiasem mówiąc w programach studiów kulturoznawczych opera po prostu nie istnieje; tworzący obowiązujące do niedawna "standardy kształcenia" jakoś jej nie dostrzegli... Cóż, mogłem tylko podszepnąć studentom - zainteresowanym rozmaitymi formami animacji kultury i obecnością w środowisku artystycznym miasta - że opera była przez wieki najbardziej prestiżową formą teatru i że nie powinna nudzić ich bardziej niż średniowieczne malarstwo tablicowe. Wybrali się więc ze mną na "Traviatę" i przyjrzeli, jak funkcjonuje przedstawienie operowe. Co ciekawe, w kolejnym semestrze, gdy już nie mieli ze mną zajęć, spotykałem ich nieraz w teatrze. Chcieli wi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Opera w terenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 40

Autor:

Piotr Urbański

Data:

14.10.2013