"Pastorałka" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Co "Pastorałka" powinna? Wzruszyć, rozczulić, rozbawić, skłonić do zastanowienia. I mieć wdzięk. "Pastorałce" Laco Adamika nie bardzo się to udało. Zawinił przede wszystkim główny pomysł reżyserski - ujęcie całej inscenizacji we współczesną ramę. Rzecz dzieje się bowiem w teatrze: na pustą scenę wchodzą prywatnie ubrani aktorzy, zespół techniczny wtacza wielkie skrzynie do transportu dekoracji czy kostiumów (z napisami "teatr"), powoli tworzy się teatr. Skrzynie zostają otwarte, kostiumy założone. Niektórzy aktorzy (i śpiewacy) są przebrani całkiem, inni trochę, inni wcale. Inni znów udają zespół techniczny. Skrzynie szybko zmieniają się w mansjony z całkiem realistycznym wystrojem wnętrza - a to chałupy, a to gospody. Pomysł metateatralnej ramy odzywa się od czasu do czasu niespodziewanie, co przynosi dość komiczne efekty - pasterze odziani w góralskie stroje i zachowujący się z typowo operowym realizmem (ach, te nieodłączne