Repertuar teatru kaliskiego może być tylko przedmiotem zazdrości w całym kraju. Na dużej scenie same drogie, wieloosobowe, angażujące cały zespół inscenizacje. Po wykonywanej od dzisiaj gościnnie w Warszawie "Muzykoterapii" Strzeleckiego, Szekspir z "Poskromienia złośnicy" i Bułhakow ze "Zmowy świętoszków". A na zakończenie sezonu jeszcze ogromny musical z muzyką wykonywaną na żywo. Nieśmiertelna "Opera za trzy grosze" Brechta. Gdy kurtyna unosi się, widz ma przed sobą efektowną scenografię Wiesława Olki, a na jej tle małą kapelę dziecięcą. Po chwili z zapadni wyłania się aktor, a zza kulis cały zespół. To znakomicie ruchowo i wokalnie zakomponowany prolog. Pierwsze songi, świetnego także aktorsko Jerzego Górnego - Peachuma oraz partnerującej mu Krystyny Horodyskiej, jego scenicznej żony, robią naprawdę duże wrażenie. Większe może nawet niż sam warszawski Mackie Majcher - Wojciecha Wysockiego. Ale, już gdzieś tak od połowy spektakl
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Wielkopolski" nr 140