"Borys Godunow" w reż. Yurija Aleksandrova w Operze Wrocławskiej. Pisze Leszek Pułka w Dzienniku - dodatku Kultura.
Do przerwy "Borys Godunow" usypia. Ale po antrakcie na pierogi i bigos machina władzy rozkręca się, a kochankowie, niszczeni przez carat, pulsują namiętnościami Z początku opera Modesta Musorgskiego w inscenizacji Yuri Alexandrova to senny dramat kostiumowy w konwencji żywych obrazów dla fanów historyzującego patosu i folklorystycznych, ponadczasowych cytatów. W wieczór wyborczy pieśń o szarym kaczorze-kochanku wywołała zrozumiałą radość sali. Ale tragiczny los samego Godunowa, wielkiego przegranego na tle zdarzeń, nad którymi nie panuje, z pewnością szekspirowski nie jest. Godunow traci władzę. Dzieciobójstwo sprzed lat plącze jego myśli. Dwór spiskuje. Lud go nie rozumie. Bojarzy zdradzają. Ot, niczym w bajkach lub popołudniówkach. Alexandrov postąpił jednak jak rasowy artysta - z minuty na minutę podkręcał patos opowieści według Puszkina. Magnacką historię przebrał w kostium fantasy, akcję przeniósł na dworzec. I to był świetny pomys