Ukazała się właśnie "Opera uboga" - wydana przez krakowskich redemptorystów książka Ryszarda Peryta (dedykowana jego rodzicom), a poświęcona operze. Poświęcona jego operze, temu, do czego przez całe życie twórcze zmierzał i zmierza; jego rozumieniu opery, muzyki, partytury, teatru, sceny - pisze Tomasz Cyz w Ruchu Muzycznym.
Wszystkie opery Mozarta? Wszystkie dzieła sceniczne Monteverdiego? Jeszcze m.in. "Vespre" tegoż, "Mesjasz" Handla, "Requiem" Verdiego, "Romeo i Julia" Berlioza, "Joanna d'Arc" Honeggera, "Stabat Mater" Szymanowskiego, "Quo Vadis" Nowowiejskiego, "Polskie Requiem" Pendereckiego, "Symfonia Tysiąca" Mahlera. Czyli - w wypadku tych ostatnich tytułów - to, co niepisane dla teatru, niesceniczne, ale w jakimś sensie szukające teatru. Głodne teatru. Wymieniam na początku kilka tytułów zrealizowanych przez Ryszarda Peryta w teatrze muzycznym, nazwiska najważniejszych kompozytorów, bo one szybko i bezpośrednio wskazują obszary zainteresowania tego reżysera. Muzyka dawna (od Periego i Monteverdiego do Mozarta), muzyka XX wieku (plus Verdi zamykający wiek XIX). I tematykę, gdzieś nieustannie powiązaną z tradycją grecką (antyk, mitologia) i judeochrześcijańską (Biblia). Powiązaną z Logosem, Absolutem, Bogiem. A wszystko dlatego, że ukazała się właśnie "Opera uboga"