EN

22.09.2010 Wersja do druku

Opera to teatr, tyle że bardzo trudny

- Nawet jeżdżące dekoracje nigdy nie stanowiły dla mnie problemu, choć wiem, że hałas maszynerii podobno trochę przeszkadzał publiczności. A śpiewa mi się świetnie. Akustyka jest bardzo dobra i nigdy nie odniosłam wrażenia, że śpiewam w czarną dziurę - mówi ALEKSANDRA KURZAK, śpiewajaca partię w "Traviacie" w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie.

MŁG: Przyleciała pani do Warszawy tylko na jeden dzień z Salzburga, gdzie śpiewa pani Donnę Annę w "Don Giovannim" Mozarta. Spotykamy się po pierwszym spektaklu. Jakie wrażenia? AK: Salzburg i tamtejszy festiwal to wspaniałe miejsce na ziemi. Sam Mozart natomiast to repertuar niełatwy i wymagający od śpiewaka dobrej techniki i zaangażowania. Jeśli ktoś ma kłopot z ariami Mozarta, to i z późniejszą muzyką sobie nie poradzi. Mój tegoroczny występ to trzecia wizyta na festiwalu. Wcześniej śpiewałam tam "Wolnego strzelca" Webera oraz recital z arii koncertowych Mozarta. Tym razem wybór padł na niezwykłą inscenizację "Don Giovanniego" w reżyserii Clausa Gutha. Akcja została umieszczona w lesie, dzięki czemu udało się zbudować jedność czasu i miejsca wydarzeń, co często bywa trudne. Podejście Gutha jest stricte współczesne. Od początku wiadomo, że Donna Anna ma z tytułowym bohaterem romans, jest w nim zakochana i to ona go gwałci w pie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wywiad

Źródło:

Materiał nadesłany

Hi Fi i Muzyka nr 9/09.2010

Autor:

Maciej Łukasz Gołębiowski

Data:

22.09.2010