Gdy kończą się sezony w operach i filharmoniach, muzyka przenosi się pod chmurkę - pisze Dorota Szwarcman w Polityce.
Spektakle plenerowe, w ostatnich latach coraz modniejsze i popularniejsze, to nic nowego. W końcu antyczny teatr grecki zaistniał właśnie na wolnym powietrzu. Do dziś nikt nie prześcignął starożytnych budowniczych amfiteatrów w tworzeniu wspaniałej akustyki, którą trudno osiągnąć we wnętrzu, a cóż dopiero w plenerze. Dlatego szczególnie uprzywilejowane w przyjmowaniu muzycznych turystów są kraje południa Europy, w których postawili stopę Grecy i Rzymianie. Do atutów wystawianych dziś w tych miejscach przedstawień dochodzi jeszcze obcowanie z dziedzictwem wieków. Choć kompozytorzy związani z florencką Cameratą stworzyli czterysta lat temu operę z chęci ożywienia idei teatru starożytnych Greków, jest ona gatunkiem, który tak naprawdę nie ma z Grecją nic wspólnego (oprócz - czasem - tematyki poszczególnych oper). Dlatego też trudno się dziwić, że w ty m kraju tradycji festiwali operowych nie ma, choć niejedno wielkie nazwisko się w świeci