Festiwal Festiwali Teatralnych "Spotkania" w Warszawie. Pisze Ewa Grolich w portalu Independent.
Chyba źle się dzieje, bo teatry starają się uciec za wszelką cenę od swego elementarnego zadania - dostarczania widzom wzruszeń i materiału do przemyśleń. Przeciwnie dominuje chłodna kalkulacja ("Hashirigaki" ze Szwajcarii), a tematy "warsztatowe" ( autotematyzm ("Poor Theatre" Elizabeth Lecompte i "Niedokończonego utworu na aktora" w reżyserii Krystiana Lupy) Skomplikowane mieszanie technik (Wooster Theatre i Teatr Vidy-Lausanne) najczęściej nic tu nie daje i pozostawia nas równie obojętnymi, co popisy wokalno-cyrkowe artystów z Pekinu. Ciekawe, że większości publiczności podobała się ta "zmrożona" powtarzaniem przez dziesiątki lat pusta forma teatralna opery pt."Kobiety z rodu Yang", sądząc po oklaskach, chyba że na sali zgromadzili się, z nielicznymi wyjątkami, sami sinolodzy. Nie wiem, czy warto było rezygnować z filmów Warszawskiego Festiwalu Filmowego oraz Lubelskich Konfrontacji 2004, czyli teatralnych obchodów Roku Gombrowiczowskiego i upa