"Pasażerka" w reż. Davida Pountney'a w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Sławomir Wieczorek w Teatrze.
Opera Mieczysława Weinberga "Pasażerka" z roku 1968 znana była dotychczas wyłącznie z realizacji w Moskwie sprzed czterech lat. To jedynie półsceniczne wystawienie dzieła nie mogło w dostateczny sposób sproblematyzować operowej reprezentacji Auschwitz Dopiero po warszawskim spektaklu, będącym powtórzeniem inscenizacji Davida Pountneya z tegorocznego festiwalu w Bregencji, poznajemy w całości problematykę, wcześniej zaledwie przeczuwaną. Opera o Auschwitz - siła tego paradoksu się nie zmniejszy, nawet gdy pamiętać będziemy niedawne dyskusje i kontrowersje wokół komedii obozowej ("Życie jest piękne", "Pociąg śmierci", "Jakub kłamca") czy komiksu Arta Spiegelmana Maus - utworów, które do czasu swoich premier reprezentowały gatunki uważane za zupełnie nieadekwatne w artystycznym przedstawieniu Zagłady. Rzecz jasna, w tych poszczególnych przypadkach autorskie intencje oraz charakter samych dzieł pozostają diametralnie odmienne. Upamiętnienie ofiar st