"Czerwony Kapturek" w Operze Wrocławskiej. Pisze Adam Domagała w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Najnowsza premiera Opery Wrocławskiej adresowana jest do dzieci - i to tych młodszych, najwyżej siedmioletnich. Została zrealizowana według sprawdzonej reguły, że spektakle dla maluchów trzeba przygotowywać z taką samą sumiennością jak dla dorosłych, tylko... jeszcze lepiej. Libretto opery, zmarłego w zeszłym roku czeskiego kompozytora, jest kompilacją dwóch bajek: o rezolutnej dziewczynce, noszącej charakterystyczne nakrycie głowy i o trzech kózkach pożartych przez przebiegłego wilka. Choć każda z tych klasycznych opowiastek z osobna jest w istocie krwawa i okrutna (to pożeranie przez wilka ludzi i kózek, to rozcinanie drapieżnikowi brzucha, to topienie go w studni, brrr), to w operze Pauera makabry nie ma ni grama. Wilk (Damian Konieczek) jest po prostu łasuchem, który babci (Barbara Bagińska) i Czerwonego Kapturka (Aleksandra Szafi) nie ma nawet okazji spotkać. Niesforne kózki same przed nim uciekają, pozostawiając na pastwę łotra urodzinowy to