"Cyrulik sewilski" Gioacchino Rossiniego w reż. Jerzego Stuhra w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Idąc na drugi spektakl operowy w reżyserii Jerzego Stuhra, czułam lekki niepokój. Debiut Stuhra, czyli "Don Pasquale" sprzed dwóch lat z okładem, był świetny, ale może się udał prawem profana? Ale nie, co za ulga. "Cyrulik sewilski" jest równie dobry. Arcydzieło opery buffa, śmignięte przez Rossiniego w tydzień albo niespełna miesiąc (nikt nie wie, ile trwało komponowanie, ale na pewno krótko), to zadanie trudne przede wszystkim dla reżysera. Muzyka bowiem zawsze jakoś na swoje wyjdzie, natomiast przekonanie publiczności, że liczące dwieście lat libretto może bawić i dzisiaj, nie jest proste. Świat się zmienił i taka sytuacja, że dziewczyna jest więziona w domu przez starszawego opiekuna, wygląda co najmniej podejrzanie. No i te nieodzowne elementy intrygi: tajemnicze liściki, łapówki i przebieranki. Można oczywiście uznać, że to konwencja albo obyczaje z czasów tak dawnych, że to aż nieprawda, i zająć się szlifowaniem muzyki, która z wł