EN

12.04.2011 Wersja do druku

Opera na Zamku Kafki

Szczecińska opera i tym razem nie zawiodła swej wiernej publiczności, chociaż poważyła się na przedsięwzięcie dość ryzykowne, jakim jest prapremiera bardzo obiecującego artystycznie dzieła w nieznanej jeszcze liczbie aktów, ale za to pod intrygującym tytułem "Opera na Zamku Kafki" - pisze w swoim felietonie Sysław.

Spektakl ten, utrzymany w luźnej, ale dobitnej konwencji teatru absurdu, prowadzi nas przez mroczny i zagadkowy świat, którego klimat, paraboliczne zawinięcie oraz eliptyczna niejasność da się opisać tylko wymownym przymiotnikiem "kafkaesk". Tak to właśnie na naszych oczach rodzi się "opera nova", odkrywcza, godna wrażliwości i estetyki widza ery postindustrialnej. Już od pierwszych taktów uwertury publiczność ma świadomość, że przyszło jej obcować z dziełem niepospolitym. Prosta - wręcz banalna, ale za to na wskroś polska w duchu - intryga (nasuwająca odległe skojarzenia z innymi zamkowymi epizodami rodem z Mickiewicza i Fredry) maluje nam sielankowy obraz dworskiego życia, urozmaicanego beztroskim rozbijaniem namiotów na błoniach. Szybko jednak nabiera zuchwałego tempa, dając wyraziste tło dla starcia dwóch gigantów: Marszałka i Dyrektora. Opera to taka dziedzina artystycznej aktywności, w której szczególnie trudno osiąga się wraże

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Opera na Zamku Kafki. Felieton Sysława

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Szczecin nr 85 online

Autor:

Sysław

Data:

12.04.2011