Najnowsze przedstawienie Teatru Narodowego jest spektaklem o wielkiej plastycznej urodzie. Jest tak piękne... że aż nie chce się go słuchać. Sobotnia premiera "Akropolis" Stanisława Wyspiańskiego była wieczorem tryumfu Ewy {#os#560}Starowieyskiej{/#} - autorki scenografii. Dekoracja Starowieyskiej przyciąga uwagę od pierwszych chwil przedstawienia. Artystka wprowadza nas w świat wawelskiej katedry, jej mrocznego wnętrza, ołtarza oświetlonego wątłym, niepokojącym światłem, zamykającego sceniczną przestrzeń. Fascynują zstępujące z niego pokryte patyną wieków Anioły o szeleszczących skrzydłach, na scenie pojawiają się gobeliny, które zainspirowały Wyspiańskiego do włączenia w akcję "Akropolis" historii biblijnego Jakuba. Wawel na scenie Najpiękniejszą sceną tego przedstawienia jest finał - rozjarzające się pełnym światłem słynne witraże Wyspiańskiego projektowane przez niego specjalnie dla wawelskiej kated
Tytuł oryginalny
Opera na Wawelu
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie nr 101