Emocje, które są silą tego dzieła na scenie, świetnie bronią się także na ekranie. Dlatego warto sięgnąć po pierwsze w historii bydgoskiej opery DVD. "Manru" wkrótce trafi na półki polskich sklepów muzycznych - pisze Joanna Lach w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.
Filmowe realizacje dzieł operowych mają to do siebie, że z jednej strony skupiają jak w soczewce to, co w spektaklu najlepsze, z drugiej jednak potrafią obnażyć wszystkie jego niedostatki. Bydgoska realizacja "Manru", która wkrótce trafi do rąk melomanów w całym kraju, nie jest wyjątkiem od tej reguły. Ale zdecydowanie więcej tu mocnych stron, za które realizatorom należą się brawa. Dlaczego? Bo skupili się nam tym, co w tej operze najważniejsze - na emocjach. A historia trudnej miłości Cygana Manru (Janusz Ratajczak) i wiejskiej dziewczyny Ulany (Wioletta Chodowicz) porywa nas od samego początku i nie jest to tylko zasługa dobrego libretta. Tym razem losom bohaterów przyglądamy się za pośrednictwem kamery. Dzięki niej na nowo odkrywamy świat tej opery. To, co wydawało nam się znajome, teraz okazuje się zupełnie czymś nowym i zaskakującym. Szybko staje się jasne, że nawet uparcie dzwoniący telefon i kubek aromatycznej kawy nie są w stanie oder