"Halka" w reż. Eweliny Pietrowiak w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Tadeusz Skutnik w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Wytworzyła się maleńka szczelina w operowej monokulturze reżyserskiej Marka Weissa, a to za sprawą "Halki" Stanisława Moniuszki w reżyserii i scenografii Eweliny Pietrowiak. Powiało nowe. Dosłownie: z osiemnastowiecznego środowiska wiejsko-ziemiańskiego Pietrowiak przeniosła "Halkę" w lata trzydzieste ubiegłego wieku, zredukowała folklor. Co dało się zauważyć już w uwerturze, w której "połknięta" została "góralska nuta". Oddawanie "Halki" w ręce pań (a w Operze Bałtyckiej panią Pietrowiak kostiumologicznie wsparła pani Katarzyna Zawistowska) zwykle stwarza okazję ujawnienia się feminizmu. Tak stało się i tym razem, z tym, że jest to feminizm delikatny, dyskretny, może nawet z lekka autoironiczny. Oto społeczną oś konfliktu, swego czasu mocno eksponowaną (panicz uwiódł dziewczynę z ludu, straszliwie ją krzywdząc), Ewelina Pietrowiak przeniosła na oś konfliktu płci. Oszalała z miłości do Janusza Halka nie jest jedyną pokrzywdzoną, r