"Requiem" Verdiego w Operze Krakowskiej. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.
W krakowskim wykonaniu "Requiem" Verdiego było wszystko, co w tym dziele jest najistotniejsze - nastrój powagi i znakomicie rozplanowana, a zarazem przejrzysta dramaturgia oraz ekspresja. Już rozpoczynająca dzieło sekwencja "Reguiem aeternam dona eis, Domine", wywiedziona przez chór i orkiestrę (w pięknie brzmiącym piano) jakby z głębokiej otchłani, zapowiadała wieczór niezwykłych wzruszeń. Impulsem do skomponowania wielkiej mszy żałobnej "Messa da Requiem" była dla Verdiego śmierć Alessandro Manzoniego, wybitnego włoskiego poety i pisarza, którego kompozytor szczerze podziwiał i darzył ogromnym szacunkiem. "Z nim kończą się nasze najczystsze, najświętsze, najwyższe cnoty" - napisał Verdi w jednym z listów. Pierwsze wykonanie dzieła odbyło się 22 maja 1874 r. w mediolańskim kościele San Marco, dokładnie w pierwszą rocznicę śmierci poety. Sukces przeszedł wszelkie oczekiwania. Zachwyt świadków prawykonania odnosił się do dzieła, ale był