"Moja Molinezja" w reż. Pawła Kamzy w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Łukasz Drewniak w dzienniku Gazecie Prawnej - dodatku Kultura.
"Moja Molinezja" jest o miłości, niejasnych wróżbach i chorobie. Paweł Kamza wyszedł od reporterskiej książki Renaty Radłowskiej, z opowiedzianych w niej historii małych świętych codzienności wyjął wątek wróżki Talii i kilka innych motywów. Najpierw pomyślałem, że coś im się zepsuło. Finał nowohuckiego przedstawienia urwał się w pół słowa, jakby ktoś przypadkiem zgasił aktorom światło, wyłączył mikrofony. Zniknął bezpowrotnie, zanim zdążyliśmy się nim nacieszyć, ciepły domowy obraz. Chora kobieta na kanapie, z zamkniętymi oczami, kuli się w sobie w jesienne popołudnie. Dookoła obsiedli ją bliscy, duchy i przyjaciele. Ktoś przytargał starą szafę, ktoś białą przeszklone drzwi z mieszkania z bloku. Za plecami aktorów widać przedwojenną reprodukcję przedstawiającą świętą rodzinę. Z takich kawałków, wyrwanych z kontekstu przedmiotów budujemy sobie w głowie dom na wieczność. Jako umarli będziemy żyć w iluzji skle