"Eugeniusz Oniegin" w reż. Dymitra Bertmana w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.
Pierwsza premiera "Eugeniusza Oniegina" w szczecińskiej Operze twardo osadzona jest na tradycyjnym gruncie. Na estradzie hali wyrasta ogród srebrzących się roślin, tworzących las. W tle wisi galeria historycznych portretów. W ładnym to jest stylu, ale kiedy scenografia przez trzy godziny przedstawienia pozostaje ostentacyjnie niezmienna, z czasem staje się nam nijaka. Ale dobrze wyraża "Eugeniusza Oniegina", którego oglądamy. Inscenizację pielęgnującą tradycję operową, sentymentalną, zakurzoną. Z bohaterami jakby ożywionymi ze starych portretów. Na pewno takie zachowawcze przedstawienie zyskałoby, gdyby zostało zagrane z większą autentycznością emocji, którą wyrażają subtelniejsze środki wyrazu aktorskiego niż te manieryczne, "konwulsyjne" gesty rozpaczy. Czajkowski na kanwie Puszkina zbudował przecież "Oniegina" na portretach psychologicznych, z rosyjską duszą. Tytułowy bohater to człowiek rozczarowany światem. Lekceważy uczucia. Odt