Boris Ejfman jest obdarzony niespotykaną wręcz umiejętnością odczytywania na nowo klasycznej literatury rosyjskiej i przekładania jej na język teatru tańca, o czym kolejny raz mogła się przekonać poznańska publiczność, oglądając jego wersję "Oniegina" - pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Oniegin Ejfmana raz pojawia się na skłocie (?), innym razem w lanserskim pubie. Czy traci coś na tym puszkinowska historia i poezja? Nic. Ejfman próbuje zdrapać z poematu Puszkina literackość, stara się dociec, kim mógłby być Oniegin dziś. Niczego jednak nie sugeruje, nie nazywa, nie dookreśla. Dowodzi tylko, że zmieniają się dekoracje i stroje, ale natura rosyjskiej duszy pozostaje ciągle mroczna i skomplikowana. "Oniegin" jest prezentem, który choreograf sprawił sam sobie na 60. urodziny. Dla mnie jest kolejnym krokiem w otwieraniu drzwi swojego teatru na to, co się dziej w teatrze tańca, dodajmy w nurcie epickim. Ejfman reżyser nadal pozostaje wierny językowi teatru, który odkrył, skodyfikował i którym świetnie żongluje. Ejfman choreograf powoli próbuje porzucić język tańca, którym się dotąd po mistrzowsku posługiwał. Coraz więcej w jego "gramatyce" tańca wpływów różnych technik współczesnych. Kilka lat temu jego tancerze nie czuli