Jedenasty dramat Witkiewicza w wykonaniu Teatru Exodus okazał się sporym zaskoczeniem. Z pozoru czystej formy jest w nim jakby mniej niż zwykle. Sporo harmonii, realizmu, a nawet liniowości. Jednak ostateczny wydźwięk całości przekazu jest druzgocący, wręcz znoszący podział otaczającego nas świata na realność i nierealność. Otóż okazuje się, że tajemniczy ONI są wszędzie i to nawet, jeżeli ich nie ma. Czekałem na exodusowską wersję dramatu Witkacego "ONI" od dawna. Co rok ciesząc się z kolejnego przedstawienia, gdzieś głęboko w duchu pozostawał cień zawodu, że tym razem znów nie są to "ONI". Dlaczego? Ta sztuka dotyka lęku, który mieszka w mniejszym lub większym stopniu gdzieś w każdym z nas. Mało tego, on zagnieździł się w zbiorowej świadomości całych społeczeństw czy narodów. To lęk przed tymi anonimowymi, wszechobecnymi, wszechpotężnymi i bezlitosnymi istotami, ich organizacjami czy syndykatami, które w zawoalowany sposób
Tytuł oryginalny
Oni są wszędzie...nawet jeśli ich nie ma
Źródło:
Materiał nadesłany
Extra Ciechanów nr 405