Dowcipnisie i pedanci narzekają: miał być "Idiota" a jest "Nastazja Filipowna". Malkontenci zniechęcili się z góry i na wyrost eksperymentem (opisanym już w "Kulturze" w poprzednim numerze) z próbami publicznymi, który nie zaspokoił - bo i jakże mógł - do końca głodu uczestniczenia w tym, co powstaje. Sam Andrzej {#os#2589}Wajda{/#} napisał po swoich 27-miu próbach w programie do "Nastazji Filipowny": "zawsze sądziłem, że istnieje wiele doznań i przeżyć wstydliwych, które wymagają samotności. Próby w teatrze na pewno do nich należą, ale dotychczas tylko domyślałem się tego. Dzisiaj wiem to na pewno". A przecież ten spektakl, który tak dziwnie rodził się, ewoluował, dojrzewał, który tyle miał etapów, wariantów i punktów dojścia, ta "Nastazja Filipowna" - improwizacja na motywach powieści Fiodora Dostojewskiego "Idiota" - to sprawa wielka i całkiem w naszym teatrze osobna. Noc - wieczór? Ciemności łagodnie tylko
Tytuł oryginalny
Oni dwaj i trup
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura Nr 14