EN

14.06.2007 Wersja do druku

On tańczył!

Dostałem niespodziewany list od redakcji "Teatru" z prośbą o wypowiedź na temat Jerzego Grotowskiego. Teatralnie dojrzewałem we Wrocławiu, ale to chyba za słaby powód, żeby zabierać głos na temat Grotowskiego? I co może o nim powiedzieć ktoś, kto należy do tzw. teatru tańca, a więc z definicji (przynajmniej w Polsce) - teatru niższej rangi, sztuki nieistotnej i mało poważnej? - pisze Leszek Bzdyl z Teatru Dada von Bzdülöw w Teatrze.

To dopiero zadanie! Zmierzyć się z mitem? Skomentować? Oddać hołd? Zbulwersować wyznawców? Wrócić do źródła? A może wszystko naraz? Zacznijmy od tego, że jestem w Anglii. Pracuję z jednym z tutejszych zespołów, określanych na Wyspach mianem "phisical theatre". Według naszej, zapożyczonej i dość nieszczęśliwej, terminologii powiedzielibyśmy - teatr tańca. Różnicy większej nie ma, mimo innej nazwy, bo i tu, i tu gra się ciałem, wykonuje coś, co ludzie nazywają tańcem; można dostrzec postaci, charaktery, emocjonalną partyturę, po której poruszają się wykonawcy. Dla zespołu, z którym pracuję, jestem kimś z zewnątrz. Próbuję pojąć przypisane tej grupie sposoby (metody?) pracy nad rolą. Zrozumieć, co implikuje taki a nie inny kształt przedstawienia. Myślę o podobieństwach i odmienności w podejściu do treningu, który jest podstawowym elementem naszych prób. Myślę o tym, jak teatralne idee krążą, powielają się, modyfikują, t

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

On tańczył!

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 5

Autor:

Leszek Bzdyl

Data:

14.06.2007