"Puis-je?" w choreogr. Sandrine Robin Compagnie Trajectoire z Francji na IV Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Tańca w Poznaniu. Pisze Ewa Obrębowska-Piasecka w Głosie Wielkopolskim.
Ten spektakl to baśń o miłości. Piękny i smutny jak francuska piosenka. Sandrine Robin i Yann Bouillon śpiewają ją namiętnie i czule. Najpierw na scenie pojawia się on - akordeonista, jak ten od Edith Piaf. Przysiada na brzegu starej, pordzewiałej balii i bawi się gamą: do, re mi, fa sol, la si, do. I z powrotem. I jeszcze raz. Jakby mówił do widzów: zobaczcie, jakie to łatwe. Ale po chwili z tych samych prostych nutek zaczyna tworzyć muzykę. Zawodzącą i skoczną, tęskną i radosną, rzewną i tkliwą. Potem na scenie pojawia się ona - tancerka. Sztywna i kanciasta, dopóki nie oczaruje jej jego gra. Wtedy tańczy, jakby miała skrzydła. Muzyka to dla niej puls i oddech. A muzyk - zdaje się - idzie za nią niemal krok w krok i już nie tylko gra, ale także tańczy: z nią i dla niej. Spotkanie tych dwojga to czuły splot dźwięków i gestów, subtelnych melodii i giętkich tanecznych pas. To niezliczone wariacje na duet i akordeon, bo to on jest tu trzec