Taki trójkąt - w najnowszym spektaklu warszawskiego Teatru Ochoty - zdecydowanie nie wychodzi na dobre bohaterom "Nas troje". Komedia Marka {#os#5860}Koterskiego{/#} - kojarzonego raczej z kinowymi hitami takimi jak "Ajlawiu" czy "Nic śmiesznego" - opowiada o kryzysie uczuciowym pary kochanków. Spektakl - podobnie jak filmy - jest lekki i przyjemny w odbiorze. I na szczęście mniej banalny niż "Ajlawiu". W "Nas troje" jakiekolwiek porozumienie czy zbliżenie uniemożliwia ten trzeci, czyli odbiornik telewizyjny. Już sam początek sztuki wprowadza widza w dobrze znany mu klimat. Późny wieczór, zmęczenie po pracy, wygodne łóżko i pilot w dłoni. "Szyby niebieskie od telewizora" - śpiewała Małgorzata {#os#23652}Ostrowska{/#} - to widok, jaki towarzyszy wszystkim osiedlom mieszkaniowym. Rozkręcone na maksymalną głośność telewizory zagłuszają się nawzajem. Jeśli jesteśmy akurat na spacerze z psem, to na świeżym powietrzu możemy odsłuchać wieczorne
Tytuł oryginalny
On, ona i ... telewizor
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Tygodniowy Nr 25