- Przyglądając się spektaklom ostatnich kilkunastu lat, trzeba jednak obok owej niezwykłej pojemności Szekspirowskich dzieł zauważyć co innego - ich właściwie niespotykaną w innych tekstach otwartość na działania dramaturga czy reżysera - pisze Olga Katafiasz w Tygodniku Powszechnym.
Dramaty Szekspira nazywają to, co bolesne, wstydliwe, niechciane, ale też co wymaga ujawnienia, rozliczenia lub egzorcyzmu. "Szekspir jest dużo bardziej radykalny niż współczesna dramaturgia. Opisuje wyjątkowo okrutną rzeczywistość" - mówiła Maja Kleczewska w 2004 r. przy okazji swojej pierwszej szekspirowskiej premiery, "Makbeta" w opolskim Teatrze im. Jana Kochanowskiego. Z łapami do wnętrza Tak radykalne spojrzenie na dramaturgię Williama Szekspira (a radykalizm Kleczewskiej przejawiał się, o czym za chwilę, przede wszystkim w swobodnym traktowaniu tekstu dramatu) stało się możliwe dzięki innemu przedstawieniu - wybitnemu "Hamletowi" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, zrealizowanemu w 1999 r. w Teatrze Rozmaitości w Warszawie. W teatralnej przestrzeni - niczym nie maskowanej, złożonej z dwóch podestów i systemu luster - rozgrywał się dramat pozbawiony wszelkiej iluzoryczności (aktorzy pozostawali na podeście nie jako postaci, ale półprywatnie