Skończył się remont w Teatrze im. Stefana Jaracza. W sobotę widzowie na własne oczy będą się mogli przekonać, jakie cuda potrafią zdziałać nowoczesne mechanizmy zamontowane pod jej deskami.
Prawie pół roku na teatralnej scenie rządzili nie artyści, ale budowlańcy, mechanicy i elektrycy. Choć zamontowali nowe urządzenia, widz na pierwszy rzut oka nawet ich nie zauważy. Pracownicy teatru zapewniają jednak, że dzięki nim zmiany w pracy artystów będą rewolucyjne. - Te rozwiązania są stosowane na największych światowych scenach. Można powiedzieć, że teraz i my mamy światowy poziom - mówi Andrzej Fabisiak, zastępca dyrektora teatru. Różnice będą widoczne dopiero w czasie spektakli. Nowa scena daje o wiele więcej możliwości inscenizacyjnych, m.in. dzięki dwóm zapadniom. Pierwsza, z przodu sceny, to zupełna nowość. Można nią całkowicie ukryć się pod podłogą. - Przedtem żeby dostać się do orchestronu [miejsca dla orkiestry między sceną a widownią - red.]), trzeba było demontować kawałek sceny - mówi Maciej Olkowski, kierownik techniczny w Jaraczu. - Teraz bez tych zabiegów zmieści się tu nawet 45-osobowa orkiestra. Dru