Teatr imienia Stefana Jaracza zaprasza w sobotę na polską premierę sztuki "W domu" niemieckiej pisarki młodego pokolenia Dorothee Brix. Autorka przyjedzie do Olsztyna, by obejrzeć inscenizację w reżyserii Moniki Powalisz [na zdjęciu].
- Utożsamiam się z Zeldą, dziewczyną z małego miasteczka, która uciekła z domu do wielkiego świata - powiedziała Powalisz. - Wiele osób w Polsce też tak robi. I zawsze powrót do domu jest trudny. Nasz dom jest "antysielanką". Choć teoretycznie bez skazy, jest zakurzony, jakby zastygły w przeszłości. Głównym problemem jego mieszkańców jest to, że nie umieją ze sobą szczerze rozmawiać. Zelda spotyka dawnego chłopaka, z którym w ciąży jest jej siostra. Ich ojciec jest sparaliżowany, nienawidzi swojej wegetacji. Nienawidzi też żony, która nim się opiekuje. Prosi Zeldę o pomoc w opuszczeniu tego świata, ale nie jest to sztuka o eutanazji, chociaż opowiada o strachu przed śmiercią. W spektaklu występują aktorzy młodego i średniego pokolenia. Rolę Zeldy gra Milena Gauer. - Ta postać ma dużo ze mnie, więc mogę czerpać, budując rolę z własnych doświadczeń - mówi. W Karola, jej byłego chłopaka, człowieka nieśmiałego i wycofanego, wc