Jestem spełnioną aktorką i kobietą - mówi Irena Telesz, sceniczna osobowość, która obchodzi 40-lecie pracy twórczej. Czterodniowy jubileusz pod hasłem "Telesz Fest" rozpocznie się w sobotę w Teatrze Jaracza.
Aktorka, babcia, społecznik, pedagog, reżyserka, animatorka, juror, przyjaciółka Romów, felietonistka, działaczka opozycyjna, świetna kucharka, traktorzystka, sprzedawczyni jajek, hodowca trzody chlewnej... Trudno pomyśleć, że te wszystkie zajęcia mieszczą się w życiorysie jednej osoby. Irenę Telesz, dla przyjaciół "Rudą", wybitną osobowość, człowieka-instytucję, znają chyba wszyscy. I bogaci, i biedni. Nie do zdarcia Sama o sobie nie lubi mówić. Za to chętnie mówią o niej przyjaciele. - Pełni funkcję instytucji dyżurnej - dodaje Andrzej Fabisiak, wicedyrektor teatru. - Jest jakiś problem, trzeba komuś pomóc: wszyscy dzwonią do Ireny. Nikt jej nie odmówi, ona nikomu też. Ma jeszcze w tym wszystkim czas aby bawić wnuki, gotować, pisać. Jest nie do zdarcia. - Niejednego konia kradliśmy z Ireną - mówiła na wczorajszym spotkaniu z dziennikarzami Elżbieta Lenkiewicz, kierownik teatralnego działu artystycznego. - To kobieta-orkiestra do