Za niecały miesiąc na Scenie Margines w Teatrze im. Stefana Jaracza odbędzie się polska prapremiera "Pana Mautza" Sibylle Berg w reżyserii Andrzeja Majczaka.
Śmierć. Wyobrażasz ją sobie? Ciemność przed oczami, światełko w tunelu, otwierają się podwoje niebieskie Ale, zaraz, zaraz, to nie żaden Święty Piotr z Panem Bogiem w towarzystwie anielskich zastępów, lecz zgraja wścibskich Karaluchów w rolach sędziów i oskarżycieli. Karaluchy?! W ostatniej chwili życia?! Farsa. Koszmar. Śmiać się czy płakać? Sztuka Sibylle Berg jest groteskowym zapisem ostatniej godziny życia pana Mautza - współczesnego everymana, którego życiowym credo było panowanie nad uczuciami, całkowita kontrola nad emocjami, tak by nie ponosić ryzyka odtrącenia. Jednak, aby uzyskać łaskę wiecznej radości, w chwili śmierci bohater musi przypomnieć sobie najszczęśliwszy moment gasnącego właśnie życia. Kiedy był naprawdę szczęśliwy pan Mautz? Ten, który, eliminując wszelkie intensywniejsze drgnienia uczuć, wyeliminował siebie jako człowieka. Przezroczysty i pusty. Ten, którego sens życia wyznaczał niezmienny rytm funkcj