"Wesele" w reż. Anny Augustynowicz to dramat Wyspiańskiego odarty z folkloru, barwnej scenerii bronowickiej chaty. Reżyserka skupiła się w swojej interpretacji na zapisie stanu emocjonalnego, mentalnego bohaterów. Spektakl w wykonaniu aktorów szczecińskiego Teatru Współczesnego został obsypany nagrodami.
Czy chocholi taniec to rodzaj niemocy, która jest również zjawiskiem współczesnym? - Chocholi taniec to zapętlanie się - "raz dokoła, raz dokoła", powtarzane z pokolenia na pokolenie. "Wesele" pokazuje, że nie można wyrwać się z rytmu chocholego tańca. Nie jest możliwe wyrzec się własnej mentalności, języka. Utwór jest partyturą rodzimych brzmień i Wyspiański, mam wrażenie, nie pozostawił jej po to, byśmy się swoim własnym dramatem zachwycali, ale żeby spróbować się usłyszeć, zobaczyć. Poeta nie ocenia swoich bohaterów, pozwala im pokazać głupotę i mądrość. Powiedziała pani w jednym z wywiadów, że "Wesele" to pułapka zastawiona na nas. Dlatego że zawsze będzie aktualne? - "Wesele" odnosi się do "teraz". Jego istotą jest czas. Zgodnie z sugestią Wyspiańskiego, "patrząc poprzez obraz" podkrakowskiej chaty, widzimy naszą rzeczywistość, widzimy siebie w przestrzeni, która sięga czasów przedchrześcijańskich, rzutuje w prz