Klucz Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Demoludy" jest prosty - chodzi o prezentację scenicznych dokonań krajów, które kiedyś należały do szczęśliwej socjalistycznej rodziny. Tym razem w centrum zainteresowania znajdą się panie.
- Zważywszy na specyfikę polskiej kultury i występujący w PRL-u topos matki Polki, chcielibyśmy sprawdzić, jak te bohaterki sobie radzą we współczesnym świecie - mówi Mariusz Sieniewicz z Teatru im. Stefana Jaracza. - Sprawdzimy też, czy rumuńska albo węgierska kultura wygenerowała takie postawy jak polska. Czy jest matka Bułgarka albo Rumunka? Festiwal rozpoczyna się 17 października i potrwa cztery dni. - Tym razem zobaczymy trochę mniej spektakli niż przed rokiem, będziemy też mniej podróżować po mieście. Musimy ograniczać koszty, ale nie odbije się to na jakości przedstawień - zapewnia Marcin Zawada, dyrektor artystyczny Demoludów. - Wspólnym mianownikiem jest kobieta, ale staramy się pokazać takie spektakle, które w swoich krajach były hitami albo co najmniej zostały zauważone i docenione przez krytykę oraz publiczność. W sumie widzowie zobaczą sześć przedstawień teatrów z Polski, Rosji, Węgier, Rumunii, Litwy. Przyjedzie m.in.