O historii przekazanej za pomocą instrumentów, rozmawiamy z Jarosławem Mikołajczykiem z Europe & Asia sound theatre, który w czwartek w amfiteatrze przedstawi "Bajkę tybetańską".
O historii przekazanej za pomocą instrumentów, rozmawiamy z Jarosławem Mikołajczykiem z Europe & Asia sound theatre, który w czwartek w amfiteatrze przedstawi "Bajkę tybetańską". "Bajka tybetańska" to koncert, spektakl czy manifestacja pokojowa? - Cale to zdarzenie jest dosyć płynne i w zależności od miejsca i imprezy, przybiera różne formy. My naszą sztukę traktujemy jako cichy protest przeciwko temu co się dzieje w Tybecie, ale widz nie odczuje tego. Mówimy o tym kraju językiem muzyki, tradycyjnych gongów, mis, obrzędowych bębnów i dzwonków. To forma teatru dźwięku, na który składa się koncert obrzędowy i wizualizacje. Publiczność usłyszy też tekst mantry zwanej Sutrą Serca (Pustka jest formą, forma jest pustką) ale glos traktowany tutaj będzie również jako instrument. Ten projekt prezentowaliście w ubiegłym tygodniu podczas tzw. artystycznego otwarcia olimpiady w Mogilnie. Myślicie, że kulturalne przedsięwzięcia mogą zmienić