- Czuję się patriotą i jako aktor miałem szczęście czerpać z polskiej literatury wielki materiał dla emocji i myśli - mówi aktor i aktywista społeczny Olgierd Łukaszewicz w rozmowie z Joanną Podgórską w Polityce.
JOANNA PODGÓRSKA: Musiało pana mocno trafić, skoro zdecydował się pan poświęcić własny czas i pieniądze, by agitować Polaków za Unią. Był jakiś konkretny moment? OLGIERD ŁUKASZEWICZ: Pierwszy, emocjonalny moment przeżyłem w Belwederze w czasie debaty o teatrze polskim. Antoni Libera, pisarz i reżyser, inaugurując ją, raptem stwierdził, że Unii Europejskiej udało się to, co nie udało się Hitlerowi. Mówił też, że mamy za dużo wolności, a za mało religii. I co już było zupełną przewrotnością intelektualisty, że powinniśmy uczyć się głębi duchowej od islamu. Odjechał. Ale to się działo podczas zasadniczej dyskusji o roli polskiego teatru. W napięciu czekałem, co powiedzą inni dyskutanci, czy padnie jakaś riposta. Janusz Kijowski zaprotestował jedynie przeciwko stwierdzeniu, że mamy za dużo wolności. Wtedy wygłosiłem swoje pierwsze polityczne przemówienie. Zatykało mi oddech, ale starałem się być precyzyjny i spokojny. To był