- "Smoleńsk" to byłby film antypolski. (...). Jak powstanie, ośmieszy nas przed całym światem - ocenił Daniel Olbrychski. - Ceną demokracji jest to, że powstają filmy, z którymi się nie zgadzamy - mówił z kolei producent i reżyser Dariusz Jabłoński.
Goście programu "Tomasz Lis na żywo" dyskutowali m.in. o powstającym filmie "Smoleńsk", który ma wyreżyserować Antoni Krauze. Twórca chce pokazać, że w Smoleńsku doszło do czegoś więcej niż tylko tragicznej katastrofy lotniczej. Główną bohaterką filmu ma być dziennikarka, której pierwowzorem jest Ewa Stankiewicz, prawicowa publicystka związaną z ruchem Solidarni 2010. "Ośmieszy nas przed całym światem" - To byłby film antypolski. Wyrządziłby krzywdę naszemu społeczeństwu, które i tak jest skłócone. Zawrzałoby jeszcze bardziej. Stanie się tak, jeśli pan Antoni zrobi film, gdzie będzie artykułował, że był to zamach. I jeśli ktoś ten film obejrzy za granicą, no to ośmieszy nas przed całym światem - ocenił Olbrychski [na zdjęciu]. Nie zgodził się z nim aktor Wojciech Pszoniak. - Mówisz, że to ma wpływ na społeczeństwo. A nie ma - powiedział. - Film "Solidarni 2010" miał ogromnie zły wpływ na społeczeństwo - ripostowa�